Wykopaliska Archeologiczne na Reducie Ordona 2013
5/5 - (głosy: 120)

Reduta Ordona. Erozja pamięci, korozja ducha, wysypisko kości

Erozja jest procesem niszczenia. W wyniku działania czynników zewnętrznych i upływu czasu powoli, lecz nieubłaganie, konkretna forma istnienia przemienia się w nieistnienie. Sieć utkana przez lata z rzeczywistych urzędniczych zaniechań, próżni obietnic polityków i niemocy kolejnych rządów, otuliła Redutę Ordona kokonem zapomnienia. Tymczasem od lat Ministerstwo Edukacji Narodowej niczym na skrzypcach, gra na duszach polskiej młodzieży martyrologią i Mickiewiczem. Gdyby jednak w podręcznikach szkolnych poemat polskiego wieszcza zilustrować zdjęciami aktualnego stanu „polskiej dumy” i „symbolu walki o niepodległość”, lekcja byłaby bardzo prosta. Nie opłaca się być bohaterem, skoro po dwustu latach na kości herosów rozrzucone w ziemi wypróżniają się psy i bezdomni.

Tak wygląda obecny stan Reduty Ordona:

Hańba, śmieci, psie kupy i martyrologia zakłamana. Dlaczego nauczyciele na lekcjach nie pokazują Reduty Ordona takiej, jaką jest obecnie?

Konstytucja gwarantuje prawo do nauki do 18. roku życia. Do kanonu obowiązkowych lektur na poziomie szkoły podstawowej należy niezmiennie poemat Mickiewicza „Reduta Ordona”. Innymi słowy, każdy Polak kończący szkołę podstawową zna ten utwór i jego symbolikę. Na lekcjach języka polskiego godzinami omawia się szlachetność postaw obrońców niepodległości, bohaterskie zrywy w imię wolności i Ojczyznę noszoną w sercu każdego z nas. Można się więc spodziewać, że miejsce takie jak Reduta, będące istotnym punktem w budowaniu narodowej świadomości i tożsamości, objęte jest należytym szacunkiem i opieką. Niestety, nie jest to prawda. Na lekcjach polskiego sprzedawana jest ładnie opakowana historia bohaterstwa, nikt jednak nie wspomina o całunie zapomnienia, znieczulicy i niepamięci, który faktycznie przykrywa Redutę Ordona. Bohaterowie z Reduty umierali dwukrotnie. Pierwsza śmierć, w ferworze walki, jest chwalebna i właśnie tą wszyscy chcemy pamiętać. Zapominamy jednak o śmierci drugiej, odartej z godności, tej związanej z pozbawieniem tożsamości i prawa do godnego pochówku. W cieniu dumnego mitu, pod stertą urzędowych teczek do chwili obecnej poniewierają się szczątki obrońców osławionej Reduty.

W czasach złotych kurków z pieniędzmi unijnymi, licznych dotacji wspierających ratowanie zabytków i ochronę dziedzictwa narodowego, na Redutę pieniędzy nie ma. Przez lata działań instytucje społeczne bijące się o redutowy dobrostan doprowadziły wyłącznie do skromnego upamiętnienia miejsca. Na przestrzeni dziejów padły ambitne słowa o wykupie działek z rąk prywatnych posiadaczy, kilka razy było już całkiem blisko, by sprawę rozwiązać. Słowa mają jednak to do siebie, że choćby były szumnymi deklaracjami, niepoparte czynami nie zmienią rzeczywistości. Tymczasem fakty dowodzą, że pieniądze, których brakuje na Redutę Ordona, przekazywane są na zabezpieczenie działalności fundacjom prominentnych działaczy rodem z PiS. Najlepszym tego przykładem może być Michał Dworczyk i jego Fundacja Wolność i Demokracja, znana z zamieszania wokół programu Willa+. W ramach programu rządowego Miejsca Pamięci Narodowej za Granicą pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego fundacja rokrocznie otrzymywała kilka dotacji. Według danych znajdujących się na stronie GOV.pl podmiot ten, który nie praktykował w poprzednich naborach składania wniosków zabezpieczających jego działania w przyszłych latach, postanowił wyjątkowo zabezpieczyć środki na swoje działania na rok 2024, na co otrzymał kwotę ponad 1,5 mln. zł. Dla porównania, wszystkie pozostałe instytucje startujące w owym naborze otrzymały dotacje na 2024 w łącznej wysokości 415 tys. zł.

Reduta Ordona - minister Gliński w rocznicę bitwy
Kolejna rocznica bitwy i kolejne obietnice polityków (PiS) bez pokrycia.

 „Za czasów dobrej zmiany, od roku 2015, fundacja ta otrzymała od państwa kwotę 64 milionów złotych. To kwota porażająca, nie znamy stowarzyszeń czy fundacji, które otrzymują takie pieniądze”

– skomentował sytuację Dariusz Joński z KO.

Podczas kiedy rokrocznie miliony przeznaczane są na pielęgnację zagranicznych miejsc pamięci, dlaczego wszyscy zapominają o Reducie Ordona, znanej każdemu Polakowi?

Dla niej czas jakby się zatrzymał. Zastygliśmy w romantycznym geście z rękoma wzniesionymi ku górze, rozdartymi na piersi koszulami. I w tym trwaniu w bezruchu wchodzimy w kolejne dziesięciolecie. Od przeszło dekady kości powstańców zebrane na Reducie Ordona podczas badań archeologicznych, spoczywają w kartonach w Państwowym Muzeum Archeologicznym w oczekiwaniu na pochówek. Te niewyzbierane od dwóch wieków nadal leżą w ziemi. Aktualnie wypróżniają się na nie psy i bezdomni zamieszkujący Redutę. Niektóre szczątki leżą litościwie przysypane warstwą śmieci, na nie przynajmniej nikt się nie załatwia. Ten żałosny obraz Reduty Ordona wyłania się z mediów. Szkoda, że nie pochyla się nad nim Ministerstwo Edukacji Narodowej, do tej pory czule wrażające patriotyzm w serca młodych Polaków i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które przesypia własne momenty zrywu.

Gdyby tak zamiast na Wawel, Zamek Królewski i do Malborka wycieczki szkolne przyjeżdżały tłumnie odwiedzać to miejsce, uczniowie poznaliby znaczenie słów takich jak łgarstwo polityczne, indolencja urzędnicza, martyrologia zakłamana i erozja symboliki narodowej. Może wówczas chociaż minimalne poczucie wstydu pchnęłoby do konkretnego działania państwowe instytucje.

Tymczasem utknęliśmy w sporach formalnych czy Reduta Ordona ma być cmentarzem, jak usilnie, wbrew treści wpisu do ewidencji zabytków, próbował interpretować jej status Jerzy Platajs, zapomniawszy najwidoczniej, że oprócz cmentarzy istnieją również pola bitew. Czy zmieniać miejscowy plan zagospodarowania, czy płacić odszkodowania dotychczasowym właścicielom działek? W jaki sposób upamiętnić bitwę? Czy można przeprowadzić badania? Czy może zgodę na nie wydać Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, czy raczej to kompetencje prezesa IPN, jak sugerowały instytucje związane z ochroną krajobrazu, które odwoływały się od pozytywnej decyzji prof. Lewickiego w sprawie dokończenia badań, wydanej w czerwcu zeszłego roku.

Kiedy to wszystko zostało przemaglowane po raz kolejny i zawiązał się pewien konsensus pomiędzy MKiDN, władzami samorządowymi, społecznikami i właścicielami działek, nadeszły wybory i zmiana władzy. Co zatem będzie działo się dalej? Czy Reduta Ordona dostanie swoją szansę?

Rozdziobią nas kruki i wrony, rozjadą koparki. Zbrodnia popełniona z chciwości

Historia szańca 54 jest skomplikowana. Nie tylko ze względu na stosunkowo późne odkrycie jej właściwego umiejscowienia, kolejne fale zniszczeń, ale również ze względu na wieloletnie milczenie i inercję kolejnych ekip rządzących oraz pazerność poszukiwaczy i kolekcjonerów.

Szaniec 54 początkowo błędnie sytuowano na Woli, dopiero w 2010 r. pierwsze sondaże archeologiczne potwierdziły jego właściwą lokalizację u zbiegu ulicy Na Bateryjce i Alej Jerozolimskich w Warszawie. Po upadku Powstania Listopadowego naziemna część fortyfikacji została zrównana z ziemią na rozkaz zaborcy.  Orka, rozrastająca się w XIX i XX wieku zabudowa oraz działania z czasów II wojny światowej przyczyniły się do dewastacji terenu. Co istotne, stosunkowo późne odkrycie umiejscowienia Reduty Ordona poprzedzone zostało jeszcze serią niefortunnych dla niej decyzji związanych z zagospodarowaniem terenu. Mowa tutaj o rozbudowie Alej Jerozolimskich w latach 1970-1973 oraz budowie meczetu i Ośrodka Kultury Muzułmańskiej w latach 2009- 2014. Duża część Reduty Ordona a wraz z nią szczątki bohaterów znajdują się teraz właśnie pod wspomnianą ulicą i pod meczetem.

Paradoksalnie, na co wskazuje Witold Migal w artykule Badania archeologiczne na Reducie Ordona, upublicznienie właściwej lokalizacji mickiewiczowskiego szańca w 2006 r., nie tylko nie skutkowało natychmiastowym objęciem ochroną tego miejsca, ale przeciwnie, spowodowało zagrożenie dla stanu zachowania zabytku. Uaktywnili się bowiem poszukiwacze pamiątek z okresu Powstania Listopadowego. Kolejna zbrodnia na Reducie popełniona została zatem z chciwości. Trzecia fala zniszczenia, co podkreśla w artykule Zniszczenia rabunkowe na Reducie Ordona w świetle badań archeologicznych Mateusz Migaltrwała od momentu ustalenia właściwej lokalizacji Reduty do roku 2010. Jej inwazyjność spowodowała niemal totalne zniszczenie barku południowego oraz przyległych wilczych dołów. Według informacji podanej w Warszawskich Materiałach Archeologicznych, w ostatecznym rozrachunku zniszczonych zostało 90% wilczych dołów oraz 99,4% fosy. Stało się tak, ponieważ do plądrowania tego miejsca użyto sprzętu ciężkiego, koparek i ciężarówek. Nie jest tajemnicą, iż akcja okradania i rozkopywania Reduty została zaplanowana i przeprowadzona w sposób niezwykle zuchwały. Nie jest również tajemnicą, że w siną dal wyjeżdżały ciężarówki z wybraną tutaj ziemią i wszystkim, co w niej się jeszcze znajdowało. Jest zatem pewne, iż oprócz artefaktów wywieziono stąd także szczątki powstańców. Powtarzają się także informacje o znalezieniu unikatowych rakiet, używanych przez Korpus Rakietników wchodzący w skład artylerii Królestwa Polskiego. Nasz Korpus Rakietników był jedną z pierwszych tego typu formacji w Europie.  Rakiety, ze względu na swoją specyficzną konstrukcję z cienkiej blachy, praktycznie nie zachowały się do naszych czasów. Dlatego nie zobaczymy ich w żadnym polskim muzeum. Tymczasem ten wyjątkowy skarb spoczywa sobie cicho w miejscu niewiadomym, muskany chciwym spojrzeniem rodzimego Golluma.

Kto zabił po raz kolejny żołnierzy Reduty okradając zwłoki z artefaktów, wywożąc kości na śmietnik, aby tam dokonać dokładnego szabru? Kto w ten sposób pozbawił ich tożsamości i prawa do godnego pochówku?

„Całe stare lobby archeologiczne a także członkowie stowarzyszeń, fundacji i komitetów broniących Reduty, którzy składają co roku wieńce z okazji rocznicy bitwy, znają z imienia i nazwiska człowieka, który zrujnował ją grabieżami. Zmowa milczenia wynika z faktu, iż jest to jednocześnie osoba, która wniosła ogromny wkład w odkrycie właściwej lokalizacji szańca 54… Nikt nie chce pamiętać, że za dnia przebierając się w odblaskową kamizelkę, ogradzając taśmami teren Reduty, wjeżdżał tam koparkami, okradał zwłoki, niszczył bezpowrotnie zabytek. Jak nisko trzeba upaść moralnie, aby bezcześcić groby polskich bohaterów, którzy oddali życie za naszą ojczyznę?”

– komentuje sytuację Adrian Kłos, społeczny opiekun zabytków, uczestnik badań archeologicznych na Reducie Ordona.

Badania i ekshumacja szczątków. Czy w 2024 pochowamy bohaterów z Reduty Ordona?

Po badaniach zakończonych w 2013 r. w dwóch tomach Warszawskich Materiałów Archeologicznych opublikowane zostały łącznie 42 artykuły, z czego część materiałów stanowiły opracowania o tematyce archeologicznej, resztę zaś artykuły historyków w oparciu między innymi o analizę wyników nowych badań. Odkryto, iż Reduta nie została faktycznie wybudowana do końca, zabrakło zwieńczenia oraz pali, które powinny być wbite w wilcze doły.

Galeria zdjęć z wykopalisk archeologicznych na terenie Reduty Ordona, z 2013 r.:

Nie ma wątpliwości, co do tego, że zaledwie fragmentarycznie zbadany obszar Reduty Ordona nie dał pełnego obrazu prawdy historycznej. Od czasu zakończenia prac istniała więc silna świadomość konieczności ich kontynuacji. Wykonanie dalszych badań archeologicznych, w tym badań na działkach miejskich, umożliwiłoby poznanie kolejnych istotnych aspektów związanych z historią Reduty i doprowadziło do ekshumacji szczątków żołnierzy, pozostających do tej pory w ziemi oraz ich godnego pochówku. Pozwoliłoby także na poszerzenie dotychczasowych opracowań naukowych i publikację nowych.

Na obecną chwilę mamy sytuację patową. Instytucje i urzędy odsyłają zainteresowanych od Annasza do Kajfasza. Czas płynie, niewiele się dzieje, niektóre decyzje podejmowane są latami, inne zamiatane pod dywan. Aktualnie nie można przeprowadzić badań archeologicznych, nie można także zgodnie z istniejącym MPZP korzystać z terenu, za który jednak płacić trzeba niemałe podatki. Prywatni właściciele działek na reducie 54 są skłonni sprzedać swoje parcele państwu, tylko nikt nie chce ich kupić, ponieważ nie ma na to pieniędzy. Nikt nie chce także podjąć decyzji o odpowiednim zabezpieczeniu miejsca przed dalszą dewastacją i uzgodnić formy upamiętnienia Reduty Ordona, która wpisywałaby się w tkankę miejską. Z kolei wniosek Tremonu o badania archeologiczne, które wykonane miałyby zostać przez Państwowe Muzeum Archeologiczne, po zatoczeniu koła proceduralnego trafił z powrotem do MWKZ. To właśnie przeprowadzenie badań na wszystkich redutowych działkach jest warunkiem koniecznym ekshumacji powstańców i ich godnego pochówku. Jakie będą zatem dalsze losy Reduty Ordona i jej bohaterów? Czy po uzupełnieniu programu badań wreszcie możliwe będzie ich przeprowadzenie? Czekamy w napięciu na ruch MWKZ i wsparcie nowej ekipy rządzącej.

Tymczasem wydaje się, że genius loci Reduty Ordona zachował się już tylko na kartkach podręczników szkoły podstawowej, bo czy patrząc na upadły symbol naszej narodowej dumy, można mieć jeszcze nadzieję, że tu kiedykolwiek wróci?

Reduta Ordona znajduje się pod adresem: Na Bateryjce 6, Warszawa Ochota.

 

Agnieszka Winnik
Dziennikarka

Źródło: Warszawskie Materiały Archeologiczne/GOV.pl